Niedawno temu, za kilkoma górami , nad zatoka Termajską na stokach Olimpu była sobie mała kamienna wioska...
No właśnie... ponieważ znalazłem się kilkanaście kilometrów od niej, w uroczym greckim Nei Pori-wyposażony w rower i aparat fotograficzny , pomyślałem ze wysokość około 500 metrów n.p.m nie jest aż takim strasznym wyczynem by jej nie odwiedzić.
Wybrałem pewien lipcowy wieczór, kiedy temperatura już lekko zelżała i spadła do przyjemnych 27 stopni C.
Droga asfaltowa, pięknie pachnące oleandry, i obcowanie z przyrodą dosłownie wchodząca pod koła tak rozpoczyna moja podróż:
po drodze mijam kościółek blisko Platamonas. Na razie jest okazały...
po chwili przejeżdżam wiaduktem nad naszą poczciwą ,,jedynka" czyli E75 ...tak ta droga łączy moje ukochane Bielsko z Grecją i zawsze jak na nią patrze to myślę sobie-droga do domu :-)
i pojawia się tablica z drogowskazem do Paleas Panteleimon
przede mną jeszcze sporo jazdy a droga wyłącznie pod górę...startowałem w zasadzie z poziomu morza Egejskiego :-) które zaczyna się pojawiać w dole.
A tymczasem moja droga kładzie się w piękne serpentyny, które zostawiam za sobą.
Przy kolejnym zakręcie, po prawej stronie wyłania się średniowieczny zamek Furio ( o nim będzie w innym poście) .
Dzwonki pasących się pod nim kóz słychać wysoko w górze, powietrze jest czyste a wysokości przybywa.Nadal jadę , choć skromne przełożenia wypożyczonego roweru zaczynają się kończyć :-)
po drodze mijam ciekawe miejsca...wyobraźnia pracuje...a może kiedyś emeryturka w takim miejscu ???
droga jednak wije się dalej , a przy niej takie oto ciche miejsca
czasem oglądnę się przez ramię...ale tych zakrętów! w dól po ciemku będzie ciekawie :-)
no nic ale trzeba pedałować dalej...
ciągle jeszcze jadę a kolejne zakręty mają dla mnie nowe niespodzianki...zakręt prawie jak ósemka :-) no w dół będzie naprawdę ciekawie :-) czas na postój i kilka łyków wody
Jednak światło ucieka, a naprawdę mam ochotę dotrzeć tam o zachodzie słońca zanim ostatnie promienie znikną za Olimpem.Trzeba jechać...no właśnie i tu pojawia się lekki problem..trochę nie wyrabiam...ciągle jest 27 stopni C,trzy przełożenia w piaście, a ze mnie żaden zawodowiec :-)
Za zakrętem stwierdzam jednak ze słoneczko jeszcze nie zaczyna się chować i promiennie zaprasza mnie do podroży.
jestem już naprawdę wysoko, "ósemka" która chwile temu była moim postojem jest nisko po lewej na dole, a Nei Pori z którego startowałem zaczyna znikać w wieczornej mgiełce i ostatnich promieniach słońca.
i to jest ta chwila w której rower przestaje mnie wieźć..nie dałem rady dalej jechać...ten zakret jest ostatni z przejechanych.
po
jakimś czasie docieram na punkt w którym lezy całkiem spory
kamyk...zbieramy w naszej rodzinie kamienie z każdego miejsca które
odwiedziliśmy...ale ten raczej mi do kieszeni nie wejdzie :-)
docieram
na ostatnie metry przed Paleas, Olimp zaczyna żegnać słoneczko ... i tu
pozwalam sobie na chwile postoju, stoje i patrze na potęgę widoku.. nie
zapominam zrobić sobie foto z kamieni :-)
No ale do celu, światło jeszcze jakieś jest, a zostało parędziesiąt metrów. I pojawia się wreszcie miasteczko zaklęte w kamieniu,
gdzie wieczorem słychać jak ziemia pracuje( teren jest sejsmiczny)domy skrzypią, słychać lekkie cichutkie szuranie, pojedyncze zgrzytnięcia.. i tu zaczyna się bajka.
uliczki
są wąskie , nie ma asfaltu..wszędzie kamień i drewno (zaczyna się tez
troszkę żelbetu przy nowych konstrukcjach, a szkoda..no cóż zapewne
przepisy) ale pojedyncze artefakty jak dachówka czy mury robią wrażenie.
Wiele
budynków jest powalonych , ale właśnie tam widać jak były
skonstruowane. Drewno, słoma glina i kamień..takie rozwiązania pracowały
razem z gruntem i były dość trwałe.
Zmierzch
zbliża się wielkimi krokami , a przede mną jeszcze droga powrotna do
moich kobietek, co prawda z górki, ale po ciemku przy latarce, wiec
jeszcze parę fotek i uciekam
zapada
noc, grecka Macedonia pokazuje mi swoje wieczorne piękno, Droga E75-
nasza pospolita jedynka wygląda jak sznur pereł...posiedziałbym i
popatrzył, ale już naprawdę czas pedałować do domu...ciągle pamiętam
jakie czekają mnie zakręty po ciemku.( w połowie drogi latarka mi padła, działa tylko tylne światełko :-) )
Po zjechaniu z Olimpu, pstrykam jeszcze jedna fotkę w porcie Platamonas
cała trasa wygląda mniej więcej tak:
współrzędne GPS miejscowości :39° 59′ 31″ N, 22° 34′ 18″ E
fotografie i opis: Dariusz Szpak
Świetne zdjęcia! Gratuluję też zawziętości. Mam nadzieję, że mi też będzie kiedyś dane zobaczyć te widoki. Jeszcze nie byłam w Grecji.
OdpowiedzUsuńdziękuję. Do Grecji bardzo polecam- tanio, bezpiecznie i malowniczo.
UsuńByłem kilka razy w Grecji, nawet niedaleko ale tam nie trafiłem. Zdjęcia fajne ale jestem pod wrażeniem twojego opisu. Masz 'lekkie pióro' i bardzo dobrze czyta się opis podróży. Prośba - postaraj się włożyć trochę /ciut ciut / historii i może powstać ciekawe opowiadanie podróżnicze. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńdzięki za cenne rady, na pewno skorzystam. Blogowania dopiero się uczę :-)
UsuńZazdroszczę ! zdjęcia naprawdę zachęcają do oglądania kolejnych :D
OdpowiedzUsuńdziękuje, zapraszam również w inne miejsca :-)
UsuńZakochałam się w tych widokach! <3 Genialne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńdziękuję, miło mi ze się podoba
UsuńPrzepiękne zdjęcia, takie podróże rowerem są niesamowite ;) Najbardziej urzekło mnie to zdjęcie robione nocą, niesamowity widok ;)
OdpowiedzUsuń