sobota, 17 marca 2018

Published marca 17, 2018 by with 0 comment

Platamonas- poranek z greckimi rybakami





w 2017 roku los znów zawiódł mnie na Riwierę Olimpijską do wspaniałej greckiej Macedonii.
U stóp Olimpu znajduje się miasteczko Platamonas. Malowniczo położone , z górującym nad okolicą zamkiem krzyżowców .
Najpiękniej wygląda wczesnym rankiem , wiec będąc w posiadaniu roweru mogłem podjechać z Nei Pori własnie w złotej godzinie po wschodzie słońca.


 W malowniczych zatoczkach już zaczynało się życie , nawet to turystyczne
( amatorzy kąpieli w ciepłym morzu przy wschodzie słońca nie próżnowali.)


 Ale w tym sennym o poranku ,greckim miasteczku jest miejsce gdzie pracowicie uwija się kilka załóg małych kutrów rybackich, oni są już na nogach od kilku godzin, wiec pojechałem do portu zobaczyć co tam słychać.

 Po drodze minąłem obowiązkowy punkt każdego greckiego miejsca-flagę narodową. I tu muszę przyznać ze trochę żal mi się zrobiło, ze u nas ta tradycja nie jest tak powszechna. A przecież powinniśmy być dumni z naszej flagi wcale nie mniej niż Grecy. 

No ale mniejsza z tym, port objawił mi się leciutkim pluskiem wody o nabrzeże , skrzypieniem lin i absolutnie obłędnymi greckimi łodziami rybackimi.


Każda ma nazwę albo po kapitanie, albo po jego żonie, ewentualnie jest to któryś święty lub ostatecznie nazwa geograficzna.

  
kilka łodzi stało tylko zacumowanych 





ale na innych pracowicie uwijali się greccy rybacy....




Kiedy się trochę rozejrzałem, robiąc przy tym fotografie, zauważyłem ze zainteresowanie jest dwustronne :-). Mój grecki jest (wstyd przyznać) na poziomie przedszkola, ale nie ma na świecie chyba takiego miejsca żeby się chłop z chłopem nie dogadał :-) I w ten oto sposób poznałem załogę kapitana Kostasa. Mimo wszystko gratulowali mi ze umiałem po grecku odczytać ich nazwy łodzi i choć trochę się starałem. Pogadaliśmy o tematach uniwersalnych jak ciężka praca, gorzała i pogoda, i nawet o bardziej złożonych jak polityka i bardzo się ucieszyli ze chcę ich sfotografować.

Poznajcie załogę kapitana Kostasa przy swojej żmudnej codziennej pracy:







a na koniec wizyty w porcie popełniłem jeszcze kilka kadrów w porcie...





...wsiadłem na rower i pojechałem na śniadanie do Nei Pori...


      edit

0 komentarze:

Prześlij komentarz