piątek, 30 marca 2018

Published marca 30, 2018 by with 3 comments

Durdle door- wiatr, przestrzeń i morze.



Woda, wiatr, przestrzeń i skały. Tak w czterech słowach można zdefiniować klify południowej Anglii. Ponieważ akurat te cztery słowa definiują w mojej głowie esencję podróży, ciesze się ze miałem okazję zobaczyć i poczuć to miejsce.
 Wyruszamy z Corfe Castle by drogą B3070 dotrzeć na wybrzeże. 
Po drodze dosłownie na kilka minut zahaczamy o Lulworth Castle( w zasadzie celem jest wybrzeże a czasu mało wiec popełniam tylko dwie fotki -zamku i najbliższej okolicy :-))  

 Docieramy jednak do osławionego Durdle door
Zostawiamy samochody na parkingu( jest trawiasty i naprawdę ogromny...trochę mnie to niepokoi, bo samochodów jest sporo , są tez kampery...no będzie chyba tłumnie )
Dobrze oznaczonymi ścieżkami zmierzamy w stronę wybrzeża
 i po chwili naszym oczom ukazują się takie oto widoki( plaża Man O War)

 Pierwsze co na mnie robi wrażenie to wysokość i przestrzeń.
Do tego dochodzą kolory i formy.
 Reaguję jak większość moich rodaków wymieniając po cichu słowa o j... p....
( bynajmniej, nie mówię "o jak pięknie " )
I do tego jest mało ludzi- miły bonus, bo spodziewałem się inaczej .
 Powoli idziemy wzdłuż wybrzeża, nie komentujemy za dużo, każdy z nas pochłania widoki i potęgę miejsca

 Formy skalne są datowane na 140 milionów lat . A samo miejsce było świadkiem kręcenia wielu filmów, natchnień malarzy ,artystów ,pisarzy i fotografów.
 Wspinamy się na widoczny powyżej klif ( niestety nie znam jego nazwy) ale tutaj wysokość dopiero robi wrażenie






 Dzień się jednak kończy powoli a przed nami trasa powrotna, choć zostałbym tu z aparatem aż do złotej godziny i złapał lepsze światło to moja ekipa jest już głodna i zmęczona ( ja zresztą także) wiec uciekamy w dalsza drogę.

 Po drodze popełniam jeszcze taką scenerię- hmm..nawet nie wiedziałem ze są rowery Peugeot :-)
A w drodze powrotnej jeszcze jeden dobry angielski motyw
 
Read More
      edit
Published marca 30, 2018 by with 2 comments

Corfe Castle- angielska prowincja w kamiennej oprawie




Klimaty średniowiecznej Anglii będą mi się zawsze kojarzyły z Robin Hoodem i scenerią oglądaną w serialu z lat 80-tych ,,Robin z Sherwood".

Choć to nie jest ta cześć Anglii, to jednak właśnie w Corfe Castle znów poczułem te kultowe emocje.

Ale od początku. Obejrzawszy wcześniej port i stocznie w Poole udajemy się na przeprawę promową w Sandbanks.

Tam czekamy chwilę oglądając ciekawe łańcuchowe rozwiązanie promowe i pakujemy się na tenże prom właśnie.

Płynie z nami nawet piętrowy autobus miejski - no szacun za wyporność :-)




Po chwili jesteśmy na drugim brzegu i ruszamy w dalsza drogę. Droga prowadzi pod górę a my mijamy angielskie wrzosowiska, jest tak ładnie ze zatrzymujemy się na chwile na małą krajobrazową kontemplację, czyli po naszemu idziemy się pogapić na to, jak cielęta w malowane wrota.



Kiedy się już napatrzyliśmy, wskoczyliśmy na lewa stronę angielskiej drogi ( dla mnie wrażenie jakbym ciągle wyprzedzał, a wszyscy z naprzeciwka jechali pod prąd :-))

Jadąc drogą B3351 docieramy do Corfe Castle.

Miejscowość jest mała i przeurocza. Nad okolicą majestatycznie królują ruiny średniowiecznego zamku z XI wieku wybudowanego przez Wilhelma I Zdobywcę( właściwie to nie wiedziałem kim był ów Wilhelm, ale jak poczytałem później to król i ważna postać angielskiej historii)


Całe miasteczko utrzymane jest w kamiennym stylu, moją uwagę zwróciły w szczególności łupkowe dachówki -jestem praktykiem z charakteru i takie rzeczy zawsze mnie ciekawią.

Mamy sporo szczęścia, bo choć nie jest super ciepło w tych ostatnich dniach września, to słoneczko pozwala na piękne wydobycie kolorów i kontrastów z tego miejsca - popełniam wiec kilka fotografii



 

Jak na średniowieczne miasteczko nie może zabraknąć i kościoła( niestety był zamknięty na co najmniej cztery spusty :-) )
 

Angielski miły standardzik w postaci budki telefonicznej również znajdziemy i w tym miasteczku

 

Miasteczko rozbudza wyobraźnie. Do tego majestatycznie panujący nad okolicą ponad 1000 letni zamek o którym krąży wiele legend tworzą niesamowitą scenerię. Aż żałuje, ze nie dane mi jest zastać tego miejsca w porannym świetle, otoczonego często przewalającymi się porannymi mgłami z aparatem i statywem w dłoni...
 

nasza droga wiedzie jednak dalej w stronę Lulworth i jurajskich klifów Durdle Door


Read More
      edit

wtorek, 27 marca 2018

Published marca 27, 2018 by with 3 comments

Poole- fabryka najdroższych "zabawek kąpielowych"


 W 2012 roku trzy dni spędziliśmy w południowej Anglii. 
Po pierwszym dniu spędzonym w Bournemouth na drugi dzień rano całą ekipa udaliśmy się w objazd po hrabstwie Dorset , celem wyprawy było Jurrasic Coast. Ponieważ zaskoczyła nas pozytywnie pogoda- tak nieangielski błękit rzadko się zdarza :-) już wcześnie znaleźliśmy się w mieście Poole które znajdowało się po drodze.
Poole to praktycznie stocznia i przystań luksusowych jachtów. Słynie na świecie ze stoczni "SUNSEEKER" której okolice postanowiliśmy zobaczyć .
 Tak maszerując od parkingu mijamy ciekawe angielskie portowe tawerny
 pora bardzo wczesna, wiec pozamykane :-)
Po chwili jesteśmy na nabrzeżu portowym 

Klimat portu bardzo mi się podoba, zawsze jakoś porty na mnie emocjonalnie wpływają- takie bramy w świat.

 Naprzeciw widzimy stocznie z luksusowymi jachtami- muszę przyznać ze obiekt robi na mnie wrażenie. A efekty ich pracy przywodzą mi na myśl filmy z Jamesem Bondem. Tak to naprawdę najwyższa klasa.

Przez chwilę jeszcze patrzymy na jachty, ale nasza uwagę odwraca jakieś regionalne wydarzenie na wybrzeżu. Nie bardzo wiem o co chodzi , ale widzę ze klimaty nelsonowsko-marynistyczne sie dzieją.Robię kilka fotek




no , ale czas nas goni, piękna pogoda wiecznie nie potrwa, a do zobaczenia sporo. Opuszczając Poole obserwujemy most Twin Sails Bridge- niesamowite dzieło architektury użytkowej, most jest zwodzony, ale ma niepowtarzalny kształt dopasowany do żaglowego klimatu miasteczka. Jest świeżo oddany do użytku- stoimy wpatrzeni jak się pięknie unosi i prezentuje


lecimy jednak dalej, przed nami Corfe, Lulworth i wspaniałe klifowe jurajskie wybrzeże z majestatycznym Durdle Door...
zapraszam do następnych postów .
Read More
      edit

poniedziałek, 26 marca 2018

Published marca 26, 2018 by with 2 comments

Bournemouth- kurort po angielsku





W 2012 roku buty (znaczy tym razem skrzydła Ryana) zaniosły mnie do angielskiego kurortu nad kanałem La Manche- Bournemouth .


Ponieważ czas był już wrześniowy nie nastawiałem się na klapki i plażę:-). Zgodnie z oczekiwaniami zastaliśmy zachmurzone niebo, ale było dość ciepło.

Nasze kroki jednak mimo wszystko kierują się w stronę morza. najpierw przemierzamy miasteczko-jak się okazuje całkiem niemałe. Angielski klimat czuć na kazdym kroku























Ulice jak to w Anglii, wchodzisz na drogę to patrz w prawo !!! :-) z tym się mi najciężej oswoić. Za to bardzo do mnie mówi ze czerwone światło dla pieszych jest tylko sprawa umowną :-) wystarczy patrzeć czy nic nie jedzie i można łazić jak się chce :-)









Trafiamy oczywiście na polskie akcenty, co raczej jest tu normalne- społecznosc polaków w Bournemouth to ponad 10000 osób.








Ulice miasta są mimo września bardzo ruchliwe, i wiele rzeczy przypomina nam ze jesteśmy w UK


















No ale zbliżamy się do morza i coraz więcej ciekawostek przypomina mi Juliusza Verne i Nautiliusa









Docieramy w końcu na Sea Road







I praktycznie jesteśmy na plaży przy Boscombe Pier






















Plaża jak to po sezonie jest wyludniona, ale wiele na niej śladów letniego wypoczynku






















Fajną ciekawostką są dla mnie domki plażowe, można je wynająć -super sprawa na weekend














Przy jednym z nich spotykam tego oto jegomoscia, który z radością przystaje na portrecik







a na plaży nadal nic się nie dzieje, nawet morze ulega spokojnemu angielskiemu popołudniu







Wracamy tu jeszcze wieczorem na grilla ( można to robić na plaży-bez problemu- trzeba tylko po sobie posprzątać)


Wieczorem zaczyna lekko mżyć wiec popełniam jeszcze jedna fotografie na Boscombe Pier i zwijamy się spać :-)






Read More
      edit