Upał zelżał , zrobiło się bardzo późne popołudnie , wskakujemy wiec w autobus miejski i jedziemy z Adelianos Kampos (gdzie stacjonujemy) do wspaniałego Rethymonu.
Powinno być bardzo ciekawie, nie ukrywam ze to właśnie nocą wole fotografować .
Pakuje statyw, szerokie szkiełko i jedziemy.
Autobusy są często, co 20-30 minut i nawet punktualnie dosyć jak na greckie standardy - rozrzut mieści się w 10 minutach w stosunku do rozkładu.
Bilet nie kosztuje dużo (1,2euro w jedna stronę)
i jak widać na zdjęciu jest po prostu przetargany- w autobusach nie ma kasownika- kierowca otwiera przednie wrota , targa bilety i jedziemy. Proste -bardzo po grecku.
Do miasta docieramy przed zachodem słońca i postanawiamy pojechać o jeden przystanek dalej. Wysiadamy już za fortecą i nadmorska promenadą idziemy od razu w stronę weneckiego portu .
Po drodze łapię jeszcze słoneczko w złotej godzinie
Po chwili zaczyna zmierzchać ( na południu dzieje się to dosyć szybko) i do portu docieramy już w niebieskiej godzinie. Port zaczyna nocne życie, słychać delikatne pobrzękiwanie kieliszkami, fale łagodnie uderzają cicho o nabrzeże, po wodzie niesie się leciutko gwar rozmów z tawern i ich letnich ogródków nad sama wodą. Wygląda to mniej więcej tak:
Rzadko bywam a fotografiach, ale w Rethymonie Malusi udało się złapać mnie jak robiłem powyższe fotografie, z czego bardzo się ucieszyłem :-)
Zmierzch jednak szybko następuje wiec ostatnie foto w porcie i idziemy dalej w miasto
By wejść do miasta , przechodzimy koło tawern...zapachów greckiej kuchni nie sposób opisać, ryby, duszone i pieczone mięso, owoce morza .Wszystko okraszone zapachem ziół - te na Krecie są moim zdaniem najlepsze jakie miałem okazje próbować - zapach jest obłędny, i choć jesteśmy po sutej kolacji to zmysły pracują na pełnych obrotach :-)
Wchodzimy w labirynt uliczek, można nimi spacerować bez końca, za każdym rogiem coś ciekawego, domy w niektórych miejscach są tak blisko ze można przeciwległe dotknąć rozciągniętymi ramionami.
Tak spacerując docieramy do komercyjnej części miasteczka, która o dziwo nie jest przeładowana
sklepiki są ciekawe, stosunkowo mało w nich chińszczyzny, za to królują miejscowe specjalności- miody tymiankowe, przybory kuchenne i akcesoria z drzewa oliwnego, tkaniny, zioła, wina, oliwa, kosmetyki oliwne, pięknie zapakowane i podane ze smakiem.
Niektóre wystawy są naprawdę bardzo w greckim klimacie - nie mogę sobie nie pozwolić na foto- toż to czysty Olimp :-)
Co trzeba przyznać klimat Grecji udziela się nawet psom, ( a tych w Grecji jest pełno- takie często bezdomne, sympatyczne żebraki )
Rethymno nocą jest zachwycające, można się szwendać godzinami, ale niestety dziś tyle czasu nie mamy, ostatni autobus o 22:30 a jak się nie załapiemy 15 kilometrów z buta :-) Z Malusia dalibyśmy rade ,ale jesteśmy też z dzieciakami wiec wykonuje ostatnie foto latarni morskiej w Rethymno i zawijamy się na nocleg
0 komentarze:
Prześlij komentarz