Kiedy myślę o turkusowej wodzie, piratach i koralowym piasku przychodzą mi na myśl Karaiby.
Tam mnie jeszcze nie było, i jak na razie mam dość daleko. Ale... jest takie miejsce w Europie gdzie można zakosztować tego klimatu.
Przyznam, ze nie wiedziałem o jego istnieniu, choć jest dość sławne .Pewnego zimowego wieczoru trafiłem na fotografię z Krety. Powertowałem Google i czytam: BALOS.I w ten sposób to się zaczyna ...
Na Balos są dwie drogi : lądowa i morska. Lądowa oferuje nam kilkukilometrową jazdę po szutrowej drodze, brak pewności czy na końcu zastaniemy pusty parking,no i w naszym wypadku to także wynajęcie samochodu. Ponieważ w samochodzie spędzam pół życia, tą opcje skreślam od razu.
Droga morska to komercyjny statek wycieczkowy- jesteśmy całą rodzinką wiec ta opcja w luźne wakacje wydaje się nam jak najbardziej wskazana. Do tego dochodzi bonus- statek zawija także na Gramvousę- wyspę piratów. Lądem tam nie dotrzemy .
Z Rethymno docieramy autobusem do Kissamos i lądujemy w porcie. Jakby ktoś był zainteresowany to w 2015 roku tak kosztowały KTEL (miejscowe PKS-y)
Nabywamy bileciki na rejs (23 euro normalny i po 13euro dzieciaki..sorry młodzież :-) )
I po chwili pakujemy się na jeden z typowych wycieczkowców:-)
No dobra, stwierdzamy ze nasz "Porto Gramvousa"
jest ciut mniej spektakularny i bardziej kameralny. To dobrze, tłumów w czerwcu jeszcze nie ma, wiec będzie luźno-taką żywimy nadzieję :-)
Rzeczywiście, wszyscy pakują się na górny pokład widokowy - skromnie wyposażony i dobrze.Nam takie spartańskie klimaty odpowiadają.
Port Kissamos nie jest zatłoczonym miejscem, ale ku mojemu zdziwieniu odchodzą stąd tez duże promy.
No ale w drogę. Nasz ,,Porto Gramvousa" zamielił śrubami i płyniemy. Mam wrażenie ze w Grecji wszystko pływa i to niezależnie od podłoża :-)
Zostawiamy za sobą port
I płyniemy wzdłuż wybrzeża Krety, muszę przyznać ze jest majestatyczne. Południowy stok półwyspu Gramvousa jest spalony słońcem i ubogi w roślinność (wstawię większe foto-można na nim wypatrzeć drogę i jadące nią białe auto-to droga lądowa na Balos)
Dalsza część półwyspu, który opływamy jest równie spektakularna i przechodzi w niedostępne klify
Dotarliśmy na północny koniec półwyspu. Tu statek zmienia kurs. Miejsce od razu mi się podoba.Niedostępne.
Wręcz idealne na ukrytą skrzynię piratów ??? :-)
Nasz Porto płynie dalej pod grecką banderą ( bardzo podoba mi się szacunek jaki Grecy maja do swojej flagi i jej powszechność- jest dosłownie wszędzie)
Załoga w tym czasie szykuje się do ,,lądowania"
Widzimy trap i spodziewamy się ze wyjdziemy na ląd....
ale tu czeka nas niespodzianka a nawet niejedna :-)
Pierwsza to zmieniający się pod nami kolor wody.
Kilku śmiałków nie czeka na łodzie , w kapielówkach skacze do wody i wpław płynie do brzegu.Mój aparat nie umie pływać-wybieramy łódź :-)
Docieramy do brzegu i zwariowałem!!! Kolory, woda , wiatr, przestrzeń. Jak to ja- zaczynam od fotografowania-choroba taka-nieuleczalna.
Plaża jest niesamowita , brodzę po kostki w cieplutkiej wodzie i docieram do lądu
Podszedłem jeszcze pod stok żeby ując to piękno w całości.
Na górę prowadzą malownicze schodki .
Wracam na plażę inna drogą- po złociutkim piaseczku-bajecznie.Miejsce jest tak rozległe i dziewicze, że nawet większa ilość osób nie przeszkadza-każdy znajdzie swój punkt do podziwiania. Na Balos nie ma masowej komerchy-jest tylko JEDNA mała tawerna ,która wypożycza także leżaki i parasole. O cenach to wole nie mówić. Jak przystało na miejsce, są bardzo pirackie :-). Nie ma żadnej bazy hotelowej ani innych obiektów. Mimo masowej turystyki to miejsce jest ciągle dziewicze.
Po dłuższym pobycie i plażowaniu (chyba około 2,5-3 godz) pakujemy się na statek. Kurs: Gramvousa -wyspa piratów. O niej będzie w kolejnym poście .
Przydatne info, bede w sierpniu na Krecie, przy okazji chętnie zobaczę te greckie Karaiby, o których dotąd wcześniej nigdzie nie doczytałem.
OdpowiedzUsuńjeśli masz jakieś pytania to chętnie odpowiem.
Usuńdzięki za miły komentarz
Fajny opis poparty cuuuudnyyyymi zdjęciami :)
OdpowiedzUsuń